Festiwal filmowy
Film
second-hand
Śląsk - ciekawe miejsca
Kino na Granicy - część 1.
8.5.13
Jak już pisałam, majówkę spędziłam na Kinie na Granicy w Cieszynie. Zrelacjonuję to wydarzenie w dwóch częściach - następna wkrótce.
Sama impreza jest dla mnie oderwaniem od rzeczywistości, czymś rozwijającym i twórczym. Jak na razie nie wyobrażam sobie spędzania weekendu majowego bez Cieszyna w tle, lubię powtarzalność, szybko się do czegoś/kogoś przyzwyczajam, dlatego rozstania są dla mnie tak trudne. Z Cieszynem też rozstawać się nie lubię - ale mam potem co wspominać do następnej majówki i nowych wrażeń :)
Obejrzałam 26 filmów i zaliczyłam parę koncertów (Toxique - nie polecam, Floex, R.U.T.A. - pozytywnie mnie zaskoczyli!, Korben Dallas). Obejrzałam sporo polskich i czeskich staroci, parę nowości (najbardziej utkwiły mi w pamięci: czeski kryminał "Ve stínu" Davida Ondříčka - ciekawa rola Ivana Trojana, "Miłość" Fabickiego - ciężki i przygnębiający film, ale dał mi do myślenia, "Żywie Białaruś!" - pokazujący walkę młodych ludzi z systemem na Białorusi, plus za Karolinę Gruszkę, i "Polski film" Najbrta - szalona opowieść o Polakach i Czechach, dawno się tak nie uśmiałam). Świetnie się również bawiłam na starych musicalach!
Podczas KnG odbyła się retrospektywa filmów Jerzego Stuhra (mogłam nadrobić zaległości), były też najnowsze filmy z Maciejem Stuhrem (darowałam sobie, gdyż wszystkie widziałam, na spotkanie z nim się wybierałam, jednak... nie dotarłam. Miałam do wyboru 3 kina, pojawiłam się w pierwszym, by spostrzec pomyłkę, pobiec w deszczu do kolejnego miejsca i... i tak wylądować nie tam gdzie trzeba. Ale taka już jestem). Zaliczyłam nawet zbłaźnienie się przed kamerą (przynajmniej tak mi się wydaje) - mój luby niczym największy tchórz uciekł, zostawiając mnie na pożarcie lwom! To jak zwykle jego wina! ;) Nie cierpię, po prostu nie cierpię kamer - zawsze chcę tyle powiedzieć, że w rezultacie wychodzi jakiś straszny galimatias i pewnie nikt oprócz mnie nie wie, o co mi chodzi. No ale było, minęło, śmieję się z tego. Dystans trzeba mieć.
Pogoda nas nie rozpieszczała, ale przecież nie jestem z cukru, więc deszcz nie był mi straszny. Płaszcz przeciwdeszczowy i można latać od kina do kina. Żaden problem.
Na zabawę też miałam czas! ;)
Dom Muminków! :)
11 komentarze
O to wypad był udany jak widzę. Fajne fotki :))
OdpowiedzUsuńnajważniejsze, że jesteś zadowolona :)
OdpowiedzUsuńmasz świetny styl
rewelacyjne masz portki! :) uwielbiam takie :) śliczna z Ciebie dziewczyna i przede wszystkim uśmiechnięta :)
OdpowiedzUsuńbardzo mi sie Twój ubiór podoba:)
OdpowiedzUsuńPozytywne zdjęcia :D Fajnie się prezentujesz :D
OdpowiedzUsuńale worek ;)
OdpowiedzUsuńświetnie wyglądasz ;) Kolor Twoich włosów genialny! ja tez mam zawsze stresa przed kamerą;d
OdpowiedzUsuńWidac, ze wypad sie udal. Taka pozytywna z Ciebie osobka
OdpowiedzUsuńAle fajnie tu u Was !!
OdpowiedzUsuńJuż wiem, że będę wpadała do Was w odwiedziny często :)
Cieszymy się i zapraszamy w nasze skromne progi :)
UsuńFestiwale filmowe to rewelacyjna sprawa;) Z filmów kojarzę Miłość... Fabickiego i mam wielką ochotę to obejrzeć.
OdpowiedzUsuńŚwietna torba festiwalowa, ostatnio koleżanka taką miała i zwróciłam na nią uwagę;)
Pozdrawiam, Donna
No naskrob coś gryfnego, naskrob! Nie wstydź się tak.